Współczesna psychologia często używa słowa „akceptacja”, odnosząc je do rozwoju osobowego, który ma doprowadzić do szczęśliwego życia. Duchowość nie używa tego słowa zbyt często, a na określenie rozwoju wewnętrznego posługuje się terminem „walka duchowa”. Chce w ten sposób pokazać, że człowiek powinien pokonywać własne słabości w postawie konfrontacyjnej, co w praktyce oznacza dokonywanie właściwych wyborów. Jak się za chwilę okaże, nie chodzi tylko o wybór między dobrem i złem, gdyż bój o własne zbawienie często rozgrywa się na wielu frontach.
Na samym początku trzeba jasno stwierdzić, że podstawowa reguła etyczna i moralna mówi, aby unikać zła i czynić dobro. Wypływa ona z prawa naturalnego i dla wszystkich ludzi wydaje się oczywista i niepodlegająca żadnej dyskusji. Wszyscy zgadzają się, że zło jest złe, a dobro dobre. Stanowi ona również fundament dla wyborów dokonywanych w codzienności. Z kolei dla chrześcijanina bycie dobrym to konsekwencja przynależności do Chrystusa, który jest samą dobrocią. Wybór zła niesie za sobą poważne konsekwencje i powoduje, że nasza przynależność do Niego może zostać nadszarpnięta lub nawet całkowicie zerwana.
Codzienność pokazuje nam, że cały czas dokonujemy wyborów moralnych. Dobro i zło pokazują się nam jasno i wyraźnie jako możliwości wyboru. Dla człowieka o zdrowym sumieniu wybór jest oczywisty. Problemy pojawiać się mogą w praktycznym sposobie unikania zła lub chęci czynienia dobra. Dla wielu chrześcijan taki wybór jest oczywisty i nie mają oni z nim większego problemu. Jednak stajemy czasami przed decyzjami, które wydają się dużo subtelniejsze. Chodzi o sytuacje, gdy mamy do wyboru dwie rzeczy dobre, które mogą przynieść korzyść zarówno nam, jak i innym. Pojawia się wtedy pytanie, jaka jest zasada rozeznawania między dobrym a lepszym.
Pierwszym czynnikiem, który należy brać pod uwagę przy tego typu wyborach, jest chwała Boża. Święty Ignacy z Loyoli w Ćwiczeniach duchowych zaleca, aby w swoich decyzjach i wyborach kierować się zawsze większą (!) chwałą Bożą (Ad maiorem Dei gloriam). Chodzi o to, aby każda nasza dobra czynność była ukierunkowana bardziej na Boga niż na to, co mogłoby mieć chociażby pozory dobra lub w konsekwencji kierować nas ku pysze. Co więcej Ignacy przypomina, że człowiek który postępuje na drodze pokory, ostatecznie chętniej wybierze ubóstwo niż bogactwo, cierpienie niż pomyślność. Może wydawać się to dziwne, ale postawa taka zrozumiała jest jedynie dla ludzi, którzy żyją w głębokiej zażyłości z Chrystusem. Chęć naśladowania Jezusa w pokorze prowadzi do podejmowania decyzji, które w pewien sposób współuczestniczą w Męce Pana Jezusa. Także Chrystus musiał podjąć decyzję dotyczącą tego, w jaki sposób odpowiedzieć na wezwanie Ojca. Wybrał pełną zgodę na wolę Bożą i tym samym sam oddał się w ręce ludzi, którzy skazali go na śmierć i ukrzyżowanie.
Codzienne podejmowanie wyborów rozgrywa się oczywiście na dużo niższym poziomie. Jednak zasady pozostają te same. Nie chodzi o to, aby wszystko rozpatrywać w kategoriach dobro i zło. Ostatecznie rzecz rozbija się o to, aby w dobrym życiu chrześcijańskim wybierać między dobrem, a tym co lepsze. Szukać takich rozwiązań, które mają sens i wartość dla mojego zbawienia i unikać takich, które sensu nie mają. Tylko w taki sposób człowiek nie zatrzyma się we własnym rozwoju, ale otwarty na łaskę Bożą i wewnętrzne natchnienia, będzie żył dla większej chwały Bożej. Tylko poprzez taki sposób postępowania można nazwać człowieka światłem świata i solą ziemi.