Odnalezienie Pana Jezusa nauczającego w świątyni

facebook twitter

28-10-2023

W artykule pt. Cel szkół średnich i wyższych, zamieszczonym na łamach Powściągliwości i Pracy, odnajdujemy osobiste wyznanie ks. Markiewicza: Ja sam, kształcony od dziecka na Skardze i Krasińskim, czytając w 18 roku życia mego dzieła wielce poważne z dziedziny historii i nauk przyrodniczych w języku niemieckim, a obok nich autorów greckich i łacińskich w całości, nie zadowalając się szkolnymi podręcznikami, wkrótce straciłem wiarę w Boga i harmonię wewnętrzną, których brak odebrał mi pogodę i spokój duszy.

Pochylamy się dziś nad tajemnicą odnalezienia Jezusa w świątyni. Ale najpierw został młody Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego rodzice (Łk 2,43). Niepokój, trwoga i ból serca..., a potem wyrzuty Matki: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto Ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie (Łk 2, 48).

Utracić Boga, zwątpić w wierze, to - jak słyszeliśmy - bolesne doświadczenie. Maryję dotknęło bardzo ciężkie doświadczenie pełnienia woli Bożej. Mimo że sama bez grzechu, umiejąca czytać jakimś nieomylnym wzrokiem plany Boże, tym razem stanęła wobec tajemnicy, która Ją przerosła. Bo przecież mimo doskonałości była, jak my, człowiekiem.

Jednak szukała i odnalazła Go, zajętego sprawami Ojca. Dramatyczną drogę poszukiwania Prawdy przeszedł także ks. Markiewicz. Z serca rozdartego bólem i niepewnością płynęły wstrząsające słowa młodego człowieka: Niech stracę nogi, w rękach władzę, bylebym Cię poznał, Prawdo nieomylna. Jeśli istniejesz, Boże, daj mi się poznać, wszystko dla Ciebie gotowym uczynić...

I wyznaje dalej: W tej chwili napełnił mnie Pan Bóg wielką światłością wewnętrzną, która sprawiła, iż uwierzyłem we wszystko, co Kościół św. do wierzenia podaje i tegoż jeszcze dnia wyspowiadałem się z całego życia. I odtąd 41 łat minęło, jak panuje stały pokój i pogoda w sercu moim.

Łatwo dziś zgubić Boga: w świetle reklam, wśród anten satelitarnych, pokrzykiwań możnych tego świata, usiłujących zdobyć nas za miskę soczewicy, albo za trzydzieści srebrników.

Poszukam Chrystusa w Kościele, bo sam mówił: Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mojego Ojca? (Łk 2, 49).

Poszukam Boga mojego w Jego słowie, które pada z kart Biblii, z ambony i zza kratek konfesjonału.

Odnajdę Chrystusa w drugim człowieku, bo sam powiedział, że wszystko, co uczyniłem jednemu z tych najmniejszych, uczyniłem Jemu samemu.

A wtedy stanie się to, o czym pisze ks. Jan Twardowski:

(...)

I nagle cud się zdarzył,

Że w to straszne wnętrze -

Szły na mnie jakieś dłonie od winnic gorętsze -

I uniosły mą duszę nad rude aniołki,

Pod Matki Bożej oczu szafirowe pąki

I wtedy ukląkłem. I płakałem wiele.