Z postanowienia Bożego na świecie zmieniają się pory roku. Dają tym samym zmienność, która w życiodajny sposób kieruje naszym losem i życiem. Od samego początku istnienia Kościoła używano alegorii, aby wytłumaczyć i pogłębić rozumienie tekstów biblijnych. Biblia bowiem zawiera w sobie Ducha, którego często nie da się opisać zwykłymi sfomułowaniami i ostrymi pojęciami. Nie wszystko też podlegać musi racjonalnej analizie, tak jak to robili XIX-wieczni bibliści-pozytywiści. Proponuję zatem, aby zajrzeć jeszcze raz do Księgi Rodzaju i spojrzeć na nią poprzez pryzmat zmieniających się pór roku.
Wiosna
Lekki powiew wiatru przynosi nadzieję na nowe. Także Duch Boży, jak lekki wiatr, unosił się kiedyś nad wodami i tchnął nadzieję na nowe życie, które za chwilę pojawi się w czasie i przestrzeni. Po stworzeniu świata przyrody i człowieka wszystko wydaje się nowe. Nie ma na świecie rzeczy, którą nazwać byśmy mogli „zepsutą i starą”. Wiosenna nowość cieszy i budzi zachwyt. Pierwszy człowiek przechadza się po dziewiczych terenach, gdzie stopa ludzka jeszcze nigdy nie postała. Stworzenie przeżywa swój okres niemowlęctwa, niewinności i piękna pozbawionego grzechu. W tej świeżości bytu i krajobrazu przechadza się Bóg, który – jak ogrodnik – dogląda, aby wszystko rozwijało się dobrze. Cały świat chwali swego Stwórcę, a nawet czas wyraża Mu swoją wdzięczność przez spokój płynący z szabatu. W tej nowej rzeczywistości, każde spotkanie jest pierwsze, każde spojrzenie głębokie i każda miłość absolutnie czysta. Wiosna zauroczyła wszystkich swoim pięknem, prostotą i śpiewem ptaków. Wszystko jest dobre i bardzo dobre. Wszystko zna swoje granice i ma wyznaczone miejsce. Z chaosu i nicości wyłonił się kosmos. Życiodajna wiosna porusza galaktyki, planety i najmniejsze atomy. Mogłaby trwać wiecznie, ale nie jest jej to jeszcze dane.
Lato
Czas letnich żniw to okres wytężonej pracy i trudu. Pierwszy człowiek zapoznał się już z nowym światem i postanawia uczynić go sobie poddanym. Przygląda się Bogu i Jego pracy. Zaczyna Go naśladować, bo przecież jest Jego obrazem. Poddawanie ziemi pod władzę człowiekowi odbywa się na różnych płaszczyznach. Najpierw człowiek zaczyna nazywać to, co go otacza. Przychodzą do niego zwierzęta i oddają pokłon Adamowi, a tym samym całej ludzkości. Ziemia i rośliny wołają o uprawę. Pragną na sobie ludzkiej ręki, która przytnie, obłoży nawozem, wykopie i zbierze plon. Inaczej zdziczeją i nie wydadzą owocu, a przecież to wszystko dla człowieka, aby mógł żyć i cieszyć się z pracy swoich rąk. Służba dla człowieka nie ma w sobie nic poniżającego. Stworzenie radośnie oddaje się w niewolę najszlachetniejszemu z prochów ziemi. Wie, że tylko ten proch nosi w sobie imię dziecka Bożego. Zaszczyt, jaki go spotkał, czyni go wyjątkowym i nadzwyczajnym. Swoim duchem przekracza każde inne stworzenie. To z nim Bóg rozmawia jak z przyjacielem. Lato uświadomiło człowiekowi, jak wiele zawdzięcza Bogu i jak błogosławiony staje się trud współpracy w dziele stwarzania. Adam rozradował się wewnętrznie i złożył pierwszą ofiarę: ofiarę uwielbienia za otrzymane dary.
Jesień
To czas dojrzewających owoców. Owoce rajskiego ogrodu są dobre do jedzenia, ale jak to zazwyczaj bywa, we wszystkim potrzebny jest umiar. Strażnikiem tego umiaru jest pierwsze przykazanie, które pozwala na korzystanie z Drzewa Życia, a jednocześnie przestrzega przed poznaniem zła i jego skutków. Jednak w sercu człowieka również zaczyna dojrzewać coś nowego. Coś czego świat jeszcze nie poznał. Pokusa przekroczenia przykazania, jak dojrzały owoc, zachęca do działania. W tym wszystkim wąż próbuje zdradziecko wkraść się między człowieka a Boga. Jesienny deszcz wywołuje smutek i poczucie zniechęcenia. Przygnębienie zaczyna ogarniać świat, a nad głowami ludzi powoli przebiegają ciemne chmury. Owoc zostaje zerwany mimo zakazu. On także wyda nowe owoce, ale te nie będą już należały do ogrodu rajskiego. Początkowo smaczne i ładne zatrują powoli całego człowieka. Niszczą go od środka i ranią. Bez zapasów na przyszłość ludzkość czeka na nadchodzącą zimę. Trzeba odziać się w skóry i ukryć przed mrozem, który przywołali ludzie przez własne nieposłuszeństwo.
Zima
Być tułaczem poprzez zaspy i zamiecie śnieżne to jedna z najcięższych kar, jakie spotkać mogą człowieka. Na myśl przychodzą bezkresne przestrzenie Syberii. Wszystko się zmieniło: przyjaciel został wygnańcem, życiodajny ogród zamienił się w dziką tundrę, łaska zmierzyła się z pierwszym grzechem. W tej nowej rzeczywistości człowiek trzyma w ręku owoc, który zerwał. Symbol nadużytej wolności i hańby. Będzie go przekazywał z pokolenia na pokolenie. Wszyscy podzielą los tułaczego pielgrzyma, który zostawił to, co najlepsze dla chwili przyjemności. Na świecie robi się zimno. Grzech dotyka bowiem nie tylko tego, kto zgrzeszył, ale cały kosmos. Za płatkami śniegu ukrywa się już nasza przyjaciółka Śmierć. To ona teraz zbierze żniwo i stanie się największym znakiem przegranej, na jaką skazała się ludzkość. Jej czas jest jednak ograniczony, bo od Wschodu znowu wieje Wiatr.
Znowu wiosna
Piąta pora roku – Nowa Wiosna. Ma na imię Bóg-zbawia. Drzewo, które wydaje owoc ma nowy kształt. Przypomina krzyż i daje życie wieczne. Zamyka cały cykl i nie dopuszcza, aby człowiek popełnił ten sam błąd. Wracamy do ogrodu, gdzie nie ma już zakazów, ale wszystkim zaczyna rządzić zmartwychwstała wiosna. Jej już jednak nikt nie zatrzyma. Będzie rządziła nowym ogrodem na wieki.