Dzień 8 grudnia 1927 r., Uroczystość Niepokalanej Niebios Królowej, to dzień wiekopomny dla młodziutkiego Zakonu polskiego Towarzystwa Św. Michała Archanioła. W dniu tym dwudziestu siedmiu zakonników uroczyście ślubowało w ręce Generała tegoż Zakonu ubóstwo, czystość i posłuszeństwo zakonne aż do śmierci.
Pierwsza uroczysta profesja dwudziestu siedmiu zawodowych z wojska Księcia Hufców Niebieskich — to fundament granitowy wielkiego dzieła śp. Ks. Bronisława Markiewicza... to korona marzeń, cierpień i „trud trudów" całego żywota tego niezwykłego Męża Bożego.
Dzień 8 grudnia 1927 roku, to dzień prawdziwie wielki i dla Kościoła i dla Polski, bo w dniu tym w Zakonie Świętego Archanioła Michała „zaprzysiężono” żołnierstwo nowe, które z sercem bijącem miłosierdziem Chrystusa idzie na zdobycie dusz najnieszczęśliwszych – sierót i opuszczonej dziatwy polskiej, wychowując je dla Boga i Polski.
Dziwna to a zarazem rzewna i wzruszająca do łez uroczystość. Przy ołtarzu Niepokalanej Królowej Korony Polskiej w kaplicy Zakładu Wychowawczego w Miejscu Piastowem klęczy rozmodlony zastęp zakonnej braci. Patrzę przez łzy na te przygarbione wiekiem i trudem postacie... Szron obielił im skronie… Mają przysięgać Bogu, a także śp. swemu Wielkiemu Mistrzowi, któremu mimo największych przeciwności i krzyżów zostali wierni, a który dziś z nieba na pewno radośnie im błogosławi, śpiewając „Magnificat”...
Klęczą w pokorze najgłębszej Ojcowie Zakonu Świętego Michała Archanioła: ks. Antoni Sobczak — jeden z pierwszych synów Księdza Markiewicza, następca Jego i pierwszy generał Zgromadzenia. Tuż obok modli się ks. Józef Machała, jeden z najstarszych wychowanków o. Bronisława, zasłużony w Zakonie pracownik i kapłan. Przy ks. Machale w głębokiej zadumie sędziwy ks. Jan Latusek, przykulony wiekiem i sterany trudami – w Miejscu Piastowem od samego prawie początku istnienia zakładów.. Młody jako kapłan, bo dopiero gdy szósty krzyżyk zaciężył mu na barkach, otrzymał święcenia kapłańskie, wcześniej nie było na to czasu ani sposobu... Można mu nadać przydomek „fundatora zakładu pawlikowickiego”, bo tam sterał swoje najpiękniejsze lata, zakładając, organizując i kierując Pawlikowicami prawie przez dwa dziesiątki lat.
Pod samym prawie ołtarzem, w uniesieniu głębokiem szepce „Zdrowaśki” sędziwy o. Władysław Białoczyński, dyrektor Zakładu w Dziatkowiczach, na Kresach Wileńskich. W służbie pod Ks. B. Markiewiczem od samego początku. Napracował się niemało, a największy trud przygniótł go silnie szczególniej po śmierci Ojca Michalitów, kiedy to cały ciężar i odpowiedzialność osieroconego dzieła spadła na jego spracowane barki. Nie załamał się nigdy tylko zgarbił mocno do ziemi, a skroń siwizną się okrasiła. Uroczystość dzisiejsza będzie mu najlepszą zapłatą. Ojcu Władysławowi towarzyszy przeszło, siedemdziesięcioletni „dziaduś” brat Narcyz Korybut Daszkiewicz. Stary wiarus z „zielonych pól Ukrainy”. Młodość przepędził na naukach malarstwa religijnego w kraju i zagranicą, był nawet uczniem Matejki. Gdy skołatany ciężkiemi przejściami rodzinnemi szukał jak „zraniona łania “ cichego kącika spokoju, znalazł go pod tarczą Świętego Archanioła. Kilkanaście lat pracy ma już za sobą w Miejscu Piastowem. Maluje starzec kochany, uczy chłopców, pisze artykuły do pism, a wieczorkiem codziennie... cichutko „Drogę Krzyżową” odprawia w kapliczce i ekspiację czyni za tych „co to dziś Pana Jezusa się wstydzą”.
Wsparci na klęcznikach, modlą się starzy weterani Miejsca Piastowego brat Roch Pownuk, twórca wspaniałej i pierwszej w Polsce wzorowej pracowni galanterji skórzanej, brat Franciszek Janusz, mistrz koszykarstwa, brat Jan Piotrzkowski, prefekt Zakładu Krakowskiego, brat Andrzej Gródek, mistrz stolarstwa i brat Adam Myszkowski, zasłużony organizator młynarstwa zakładowego.
Przy starszych, młodsza brać zakonna oczekuje wielkiej chwili. Na ich czele poczciwy O. Magister nowicjuszów, ksiądz Władysław Janowicz. W młodości lekarzem być zamyślał i studja odpowiednie robił. Znany w Wilnie skąd pochodził, jako jeden z najwybitniejszych działaczy wśród ówczesnej polskiej młodzieży wileńskiej. Gdy poznał osobiście ks. Bronisława Markiewicza i przejął się Jego ideą wielką, rzuca uniwersytet i jedzie do Miejsca Piastowego. Tu sprawuje różne urzędy, aż wreszcie po zatwierdzeniu zakonu przez władzę duchowną, powołują go przełożeni na najszczytniejsze stanowisko magistra nowicjuszów, wychowawcy i nauczyciela młodzieży zakonnej. Obok niego modlą się, długoletni mistrz muzyki i śpiewu ks. Wawrzyniec Karch, a obecny dyrektor w Berteszowie, dyrektor Miejsca Piastowego ks. Stanisław Rymuza, dyrektor Zakładu Krakowskiego ks. Stanisław Kot, ks. prefekt Andrzej Andreasik, były legjonista i kaniowczyk. Żołnierz dzielny „usque ad finem”. W 1920 r. po wojnie karabin na krzyż zamienia i wpisuje się w szeregi Michalitów. Tuż zaraz przy nim djakon Wincenty Stachowski, znany jako szermierz na niwie walki z pijaństwem, br. Jan Elert, najstarszy drukarz i korektor, djakon Michał Szteliga i drugi żołnierz-kanonier djakon Jan Górecki. Kochany chłopiec. Dzieciństwo miał „sielskie anielskie” w Miejscu Piastowem. Jako gimnazjasta „rozczytuje się”Jasiek namiętnie w dziełach historycznych. Szczególnie lubuje się w wojnach napoleońskich, co w las nie idzie, bo gdy posłyszał, że się ma ku wojnie, dziecko jeszcze „ucieka w Legjony” i marzy o „jeneralskich szlifach”. Żołnierz prawy, karny i wzorowy z tą tylko słabością, że w tornistrze zamiast żołnierskich drobiazgów bibljotekę dźwigał. Serce złote, kiedy wojna się skończyła i dowiedział się, że się nowa formuje „kadrówka”, melduje się do wojska Świętego Michała. Za chwilę będzie, jak na żołnierza przystało, przysięgał.
***
Maleńka kaplica, tonąca w zieleni i przyległe korytarze klasztorne wypełnione przez wychowanków i lud okoliczny po brzegi. Słychać głos dzwonka... Rozpoczyna się uroczyste nabożeństwo, które celebruje O. Machowski TJ ze Starejwsi, w czasie którego wygłasza podniosłe i pełne namaszczenia okolicznościowe kazanie.
Gdy Msza święta dobiega końca, powstaje przy ołtarzu ks. Generał Antoni Sobczak i głosem drżącym ze wzruszenia intonuje „Veni Creator...”
Idą kolejno pierwsi Zakonu świętego Michała Ojcowie na swe... gody weselne... W ręku celebrującego kapłana Chrystus -Eucharystja, przed Którym w najgłębszej pokorze każdy z osobna przez łzy powtarza...
W Imię Trójcy Przenajświętszej, Ojca, Syna, Ducha Świętego, Najświętszej Marji Panny... Świętego Michała Archanioła... ja... ślubuję ubóstwo, czystość i posłuszeństwo zakonne aż do śmierci...
***
W Kościele, w Polsce i w Zakonie Świętego Michała Archanioła radość dziś i wesele wielkie... Grzmi organ potężnymi tony i dzwony radośnie biją na uroczyste „Te Deum...” a pienia płyną w dal siną... płyną także w dal głębin serc i dusz...
Pierwsze ślubne gody polskich Michalitów!...
Rośnijcie, kwitnijcie i rozmnażajcie się w tysiące!
Szczęść Wam i błogosław Boże!
Ad astra — nad poziomy!
T. B.
Artykuł zamieszczony w czasopiśmie Powściągliwość i Praca, styczeń-luty (1928), rok XXII, s. 7-11.
Fot. (Cover foto) - grupa pierwszych nowicjuszy - michalitów