Zaproszenie przekazał gitarzysta-profesor krakowskiej AMKP Michał Nagy, genialny instrumentalista i lubiany przez wszystkich pedagog. Wsiadając na rower zawołał: „No to przyjdź na koncert finałowy do Lanckorony, będzie Adam Strug ze swoim zespołem”.
DLACZEGO MUZYKA TRADYCYJNA?
Artysta odpowiada: „Bo jest najpiękniejsza, (…) jest żywym źródłem, a kto zeń czerpie – nigdy się muzycznie nie wypali. Fascynowali się nią muzyczni i literaccy geniusze wszystkich wieków. To średniacy mają ją w pogardzie lub traktują z przymrużeniem oka. Uważają, że nie jest wartością samą w sobie i trzeba ją pudrować. (…) Oryginał broni się sam, ale trzeba wysokiej klasy rzemieślników, by do oryginału dojść i komunikatywności, by współczesnej publiczności stało się to widomym”.
Na koncercie w Lanckoronie potwierdził te słowa: pierwszoplanowość tekstu, klarowność przekazu, komunikatywność i poszanowanie słuchających fantastyczne, doskonały technicznie dźwięk i oprawa świetlna. Tak, były dymy, lasery, barwne tańczące światła, ale wszystko stonowane i dopowiadające przekaz dźwiękowy, potęgujące nastrój. Perfekcyjnie zgrana kapela Struga, gdzie każdy instrumentalista wnosił coś ulotnego i niepowtarzalnego od siebie, przedstawiła kilkanaście pieśni o jakże zróżnicowanym wachlarzu stylistycznym. Były sugestywne interpretacje poetów polskich XX wieku: Bolesław Leśmian, Stanisław Baliński oraz „nasz” (bo wadowicki) Emil Zegadłowicz, były utwory do tekstów własnych i pieśń ludowa. W ostatniej części koncertu, kiedy nad lanckorońskim rynkiem rozgościła się już na dobre Pani Noc, usłyszeliśmy melancholijną pieśń do słów emigracyjnego poety Stanisława Balińskiego – Mój kapitanie, już wieczór. Przytaczam kluczowy fragment tej pieśni: „Za nasze noce i morze, i żeglowanie, / Weźmiemy wino czerwone, mój kapitanie / Weźmiemy wino czerwone, dodamy rumu / I kilka gorzkich goździków z kwiatu piołunu. / I wypijemy to wino na pożegnanie. / Noce i morza przepłyną, lecz pieśń pozostanie”. Niby proste, ale zarazem jakże metafizyczne, jeżeli spróbujemy dotrzeć do głębszego, ukrytego i symbolicznego znaczenia tych słów. A na sam koniec jako bis wybrzmiał a cappella donośny i piękny głos Adama Struga w melancholijnej pieśni kurpiowskiej Leciały żurawie.
Koncert Adama Struga i jego zespołu w Lanckoronie, sobota 27 lipca 2024 (godz. 20.45 / 21.10 / 21.30)
KONKLUZJA?
Muzyka ludowa jest formalnie prosta, ale zarazem ekstremalnie emocjonalna. Balansuje od tematu miłosnego, skąpanego w naiwności i czystości poranka, by nie rzec frywolnego, aż po śmierć, rozpacz, zbrodnię i ekspiację. Czyż nie to pociągało naszych wielkich kompozytorów (kolejno Chopina, Moniuszkę, Nowowiejskiego, Szymanowskiego, Karłowicza, Kilara, Góreckiego), by w ich muzycznej wyobraźni mogły wykluć się mazurki, polonezy i takie perły jak Harnasie, Krzesany, Kościelec, Angelus, III Symfonia pieśni żałosnych?
Określenie „muzyka ludowa” jest tu rozumiane jako początek drogi twórczej i kreacji artystycznej oraz konstruktywnego wzrostu duchowego. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Adam Strug i umiejętnie przekazuje swoje intuicje kolejnemu pokoleniu pasjonatów.
Okładka mojej ukochanej płyty Requiem ludowe (2015), Polskie Radio / NINA. Zawiera następujące utwory: Preludium / Czemu tak rychło, Panie / Alfabet / Powiem prawdę świecie Tobie / Interludium / Piekło / Czyściec / Niebo / Postludium / Wieczność. Wykonawcy: Adam Strug – śpiew, zespół Kwadrofonik w składzie: Emilia Sitarz – fortepian, Bartek Wąsik – fortepian, Magdalena Kordylasińska – instrumenty perkusyjne, Miłosz Pękala – instrumenty perkusyjne.
Herbert Oleschko